06 CZE

WAKE UP & LIVE - XVI - relacja

XVI edycja festiwalu Wake Up & Live przechodzi do historii, ale śmiało możemy napisać, że zapisze się pamięci na długi czas. To były niesamowicie intensywne we wrażenia dwa dni festiwalu pełnego szczęścia i ekscytacji.

W piątkowy wczesny wieczór rozpoczęliśmy w promieniach słońca koncertem zespoły Córy, który wprowadził sielankowy i wakacyjny nastrój. Miłośnicy muzyki soul i rap rodem z lat 90 mogli się poczuć jak u siebie w domu. Jako że Wake Up & Live jest festiwalem nie tylko muzycznym, to na deskach pojawiła się grupa teatralna z Torzymskiego Ośrodka Kultury, która wystawiła spektakl „Idiota”. Przedstawienie o wyraźnym zabarwieniu komediowym oraz ironicznym nie raz rozbawiło publiczność. Kolejnym aspektem muzycznej strony festiwalu był koncert jednoosobowego projektu Bajzel, którego twórczość jest trudna do sklasyfikowania. One Man Show, Człowiek Orkiestra, niesamowita fantazja i charyzma – tak w skrócie można podsumować ten wyjątkowy i energetyczny występ. Tacy ludzie jak Bajzel sprawiają, iż warto uwierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Czas pomiędzy występami umilała Justyna znana z audycji „Francuski Łącznik” w Radio SOK. Na następny koncert, a w zasadzie performance widzowie przenieśli się na dziedziniec gdzie w jednym z zabytkowych, specjalnie zaaranżowanych garaży swoją twórczość zaprezentowała Spalarnia. Artysta przedstawił nam praktycznie cały najnowszy album pt. ”USTA”, którego premiera miała miejsce ledwie kilka dni wcześniej. Wyjątkowy występ, dotykający bardzo intymnych relacji międzyludzkich wywarł mocne wrażenie na zgromadzonych również pod względem wizualnym. Powrót na główną scenę i zdecydowane rockowo-metalowe dźwięki w wydaniu zielonogórzan z The Buffons rozgrzały nas do czerwoności. Adrenalina, energia, skoczność, precyzja i mocarne brzmienie sprawiły, że nie sposób było ustać w miejscu. Wśród utworów znalazł się oczywiście „Zarażony”, który od wielu miesięcy doskonale sobie radzi na liście przebojów Radio SOK. Na zakończenie muzycznej części piątkowego programu mogliśmy usłyszeć zespół Dzieciuki, którego białoruskie korzenie znajdują swoje odzwierciedlenie w muzyce. Ponownie nie zabrakło rozbujanych tańców przy dźwiękach, które niełatwo sklasyfikować, bo załoga tworzy wybuchową punkowo-folkową mieszankę.


Dzień drugi festiwalu otworzyliśmy wczesnym popołudniem, kiedy ruszyły warsztaty, jarmark rękodzieła oraz muzyczny pchli targ. Spośród warsztatów każdy mógł znaleźć coś dla siebie, bo mieliśmy do wyboru: wokalne, gry na bębnach ramowych, wyplatania makram, cyrkowy, gotowania potraw kuchni wegańskiej, graffiti wałkiem. Cała ta gama aktywności wytworzyła cudowną festiwalową atmosferę, którą przenieśliśmy na dalszą część dnia. Na festiwalu pojawiła się również grupa organizatorów partnerskiego festiwalu Liederlauschen am Rand, który w tym roku odbędzie się w dniach 8-10 lipca. Oba te festiwale intensywnie ze sobą współpracują, a łączy je pasja i radość tworzenia przyjaznego klimatu opartego na sztuce. Na początek scenicznych występów zobaczyliśmy grupę warsztatową pod batutą Nowozelandczyka Samuela Alty. Młodzież i dzieci zaprezentowali krótki performance opierający się na sztuce muzyczno-teatralnej, a jego realizacja odbyła się w ramach trwających równocześnie polsko-niemieckich spotkań ze sztuką. Następnie artysta o pseudonimie ŁysolMAN, który jest zaliczany do grona najlepszych polskich beatboxerów, ujął swoją techniką, szczerością i luzem wszystkich zgromadzonych. Najbardziej zaintrygowana wydała się najmłodsza cześć odbiorców, być może wśród nich znajdą się kolejne gwiazdy beatboxu. W słoneczne i pozytywne nastroje wprowadziła nas grupa Duxius, której muzyka pięknie korespondowała z otoczeniem i aurą tego dnia. Zespół właśnie w sobotni wieczór zagrał swój pierwszy koncert w nowym składzie, na którego czele nieprzerwanie stoi Edyta Rogowska. Później czekała nas spora wolta stylistyczna, ponieważ powitaliśmy kolektyw WWP, czyli Wrocławska Wielka Płyta. Panowie zagrali gęstą mieszankę szeroko pojętego rocka, który mocno rozbujał licznie zgromadzoną publiczność. Zmiana muzycznego stylu oraz lokalizacji miała miejscy przy okazji występu Sama Alty z gościnnym udziałem Phila Clarke. Ich fantastyczna charyzma i dobra energia całkowicie rozanieliła zgromadzonych przy malutkiej scenie pod lipą. Jak się okazało ta skromna, ale jakże uduchowiona, forma muzyczna dla wielu była najjaśniejszym punktem sobotniego wieczoru. Pozytywny charakter festiwalu cudownie podtrzymała bydgoska grupa Dubska – legenda polskiego reggae, na której występ wielu czekało. Doświadczenie, zgranie, profesjonalizm oraz mądre, życiowe teksty zabrały widownię we wspaniałą podróż przez bogatą dyskografię grupy, jednocześnie ubarwioną radosnymi pląsami fanów. Solidnie już rozbujani mogliśmy dalej się bawić przy muzyce zespołu Niesamowita Sprawa, której muzyka i energia idealnie doskonale nawiązują do ich nazwy. Panowie dali wyjątkowo długi, okraszony entuzjazmem koncert, a publiczność kilkukrotnie wywołała grupę na bis.

Rozbawieni, uśmiechnięci, roztańczeni, radośni zabieramy festiwalową atmosferę w świat, by stał się lepszym i bardziej przyjaznym miejscem dla wszystkich. To był festiwal, który swoim kolorytem i różnorodnością zabrał nas w rejony miłości, przyjaźni, tolerancji i akceptacji drugiego człowieka.

W trudnych czasach warto sobie przypomnieć te słowa: Wake Up & Live, czyli Obudź się i żyj!